30.09.2013, Goodison Park, Liverpool
6 kolejka rozgrywek
Everton 3-2(3-0) Newcastle
R Lukaku (5, 37) R Barkley (25) - Y Cabaye (51) L Remy (89)
8 | Strzały celne | 6 |
11 | Strzały niecelne | 9 |
4 | Strzały zablokowane | 5 |
1 | Rzuty rożne | 1 |
7 | Faule | 16 |
3 | Spalone | 4 |
3 | Żółte kartki | 0 |
0 | Czerwone kartki | 0 |
Widzów: 33495 | ||
Sędzia: Phil Dowd |
Tim Howard | Tim Krul | ||||
Leighton Baines | Fabricio Coloccini | ||||
Phil Jagielka | Davide Santon | ||||
Sylvain Distin | Mapou Yanga-Mbiwa | 45' | |||
Seamus Coleman | Mathieu Debuchy | ||||
73' | Kevin Mirallas | Moussa Sissoko | |||
James McCarthy | Hatem Ben Arfa | 45' | |||
Gareth Barry | Vurnon Anita | 69' | |||
88' | Ross Barkley | Yoan Gouffran | |||
90' | Leon Osman | Ismael Cheik Tioté | |||
Romelu Lukaku | Loïc Remy |
73' | Gerard Deulofeu | Michael Williamson | 45' | ||
88' | Steven Naismith | Yohan Cabaye | 45' | ||
90' | John Stones | Papiss Demba Cisse | 69' | ||
Joel Robles | Robert Elliot | ||||
John Heitinga | Paul Dummett | ||||
Nikica Jelavic | Gabriel Obertan | ||||
Arouna Koné | Sammy Ameobi |
Komentarz meczowy:
Newcastle United odniosło drugą z rzędu porażkę w Premier League. Po beznadziejnym meczu z Hull tym razem podopieczni Alana Pardew ulegli na wyjeździe Evertonowi przegrywając 2:3. Kolejny raz popis dała defensywa Srok, której równie dobrze mogłoby nie być. O dziwo grę w obronie uspokoiło dopiero wejście Mike'a Williamsona, który w przerwie zastąpił Yangę-Mbiwę.
Wróćmy jednak do początku meczu. Od pierwszych minut spotkania widać było, kto przyjechał na stadion grać w piłkę, a kto robił za dostarczyciela punktów. Gospodarze wyszli na prowadzenie już w 5. minucie spotkania, a na listę strzelców wpisał się wypożyczony z londyńskiej Chelsea Romelu Lukaku. Ograny jak dziecko był w tej sytuacji Davide Santon, którego w łatwy sposób minął Kevin Mirallas. Skrzydłowy The Toffees dograł piłkę do niepilnowanego przez nikogo Belga, a ten nie miał problemów z pokonaniem Tima Krula.
20 minut później piłkarze Roberto Martineza podnieśli wynik na 2:0. Tym razem Lukaku objawił się w roli asystenta i prostopadłym zagraniem obsłużył młodego Rossa Barkleya, który wbiegł w środek pola karnego bez większych problemów pokonując golkipera Srok.
Newcastle w 37. minucie dobił napastnik reprezentacji Belgii. Przy tej akcji horrendalny błąd popełnił Tim Krul, który nie przejął piłki wybijanej z własnego pola karnego przez Tima Howarda. Futbolówka przeleciała przez całe boisko, Holender nie zdołał jej przechwycić i Lukaku nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce.
3:0 do przerwy, a wynik i gra Srok była obrazem nędzy i rozpaczy. Dosłownie. Kamery dwukrotnie ukazywały młodego fana Newcastle, który zapłakany nie mógł uwierzyć w to, co widzi na murawie. W drugich 45 minutach Alan Pardew desygnował do gry Yohana Cabaye i Mike'a Williamsona zmieniając Hatema Ben Arfę i Mapou Yangę-Mbiwę. Obydwaj zawodnicy odegrali (jakkolwiek by to zabrzmiało w przypadku obrońcy Srok) znaczące role w tej drugiej połowie.
Reprezentant Francji zaledwie 5 minut po wejściu na murawę popisał się kapitalnym uderzeniem zza pola karnego i wlał nieco nadziei w serca kibiców zdobywają bramkę kontaktową podczas, gdy Willo wprowadził spokój w defensywie Newcastle (tak, wiem jak to brzmi, ale takie są fakty).
Gra gości uległa diametralnej zmianie, jednak nie ulegał jej wynik spotkania. Dopiero w 89. minucie drugiego gola zdobył Loic Remy, który wykorzystał podanie Debuchy'ego i małe zamieszanie w polu karnym Evertonu. Jednak bramka ta była jednie na otarcie łez, gdyż pięć minut później Phil Dowd zakończył to spotkanie.
Nie wiem, jak długo będziemy musieli patrzeć na taki zespół i taką grę Srok. Nie wierzę, żeby kadra złożona z narodowych reprezentantów grała jak banda trzecioligowców i chyba trzeba po raz kolejny stwierdzić, że wina leży po stronie trzecioligowego menedżera. I nie można tu zwalać braku ambicji na brak transferów. Nie. Tu trzeba kogoś, kto ogarnie ten - nazwijmy to brzydko - burdel, jakim jest obecna drużyna Newcastle United.
Teraz Sroki czekają trzy ciężkie mecze - z Cardiff na wyjeździe, Liverpoolem u siebie oraz Sunderlandem na Stadium of Light, który obecnie zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Osobiście z taką grą spodziewam się zdobycia tylko jednego punktu - w derbach Tyne-Wear. Niestety, ale z obecnie prezentowaną postawą Sroki polegną zarówno z Walijczykami, jak i The Reds. Szczególnie, jeśli piłkarze Brendana Rodgersa utrzymają obecną formę.