Zbliża się końcówka ligowego sezonu w całej Europie. Angielska Premiership również szykuje się do finiszu, zapadają pierwsze rozstrzygnięcia, klaruje się sytuacja w walce o koronę króla strzelców. Wiemy już napewno, że w przyszłym sezonie, wśród klubów "z pierwszej półki" zabraknie Sunderlandu i West Bromwich, a tylko matematyczne szanse utrzymania się zachowuje West Ham. Prawie pewne jest, że walka o koronę króla strzelców rozstrzygnie się pomiędzy James'em Beattie'm, który mecz za meczem uświetnia swoimi urodziwymi bramkami, a niezawodnym Thierry'm Henry. W sezonie 2003/2004 do piłkarskiej elity Anglii dołączą Leicaster City (po rocznej absencji) oraz Portsmouth. Zakończenia sezonów łączą się z licznymi rozważaniami, podsumowaniami i wspomnieniami kibiców, fachowców, dziennikarzy i piłkarzy. Czy ten sezon Newcastle United może zaliczyć do udanych? Choć do finału rozgrywek klubowych w Anglii pozostały jeszcze dwie kolejki, można dokonać już pewnych przemyśleń i analiz.
Kiedy Sir Bobby Robson przejmował drużynę Newcastle po Ruudzie Gullitcie sytuacja drużyny była wręcz katastrofalna. Był wrzesień 1999 roku, po 6 meczach "Sroki" zamykały tabelę Premiership. Wśród piłkarzy dochodziło często do konfliktów, panowało niezrozumienie, zespół nie stanowił kolektywu. A co było tego przyczyną? Może postać pana Gullit'a, który nadwyrężał budżet klubu coraz to dziwniejszymi transferami? Praktycznie wszyscy piłkarze, których na St. James' Park sprowadził Holender, nie spełnili oczekiwań w najmniejszym nawet stopniu. Silvio Maric, John Karelse, Marcelino to tylko niektóre nazwiska-niewypały. Do tego doszedł jeszcze spór Gullit'a z Alan'em Shearer'em, najlepszym strzelcem i liderem drużyny. Kryzys w klubie był gotowy. I wtedy, w najodpowiedzniejszym momencie, pojawił się on - Bobby Robson. Zawiesił swoje plany odejścia na emeryturę i podjął się ratowania tonącej "Toon Army". Efekty widoczne były już w drugim meczu pod jego wodzą: 8:0 w meczu z Sheffield Wednesday, pięć bramek Shearer'a! "Sroki" uwierzyły we własne możliwości. Sezon skończyli na 11. miejscu w lidze, z opinią ligowego średniaka. W Pucharze UEFA dotarli do III rundy.
Następny sezon podobny: 11. miejsce w Premiership i prawo do gry w Pucharze Intertoto. Ale potem było juz tylko lepiej...
Robson odmienił klub z Newcastle. Jego doświadczenie i wiedza pozwoliły na dokonanie trafnej selekcji i wprowadzenie zasad "dobrej gry w piłkę",a nie "sexy footballu", o którym wciąż bredził Gullit. Sezon 2001/2002 pokazał, jak ciężką pracę wykonał ten manager. Piłkarze w biało-czarnych koszulkach zanotowali kilka spektakularnych zwycięstw, np.4:3 z Manchesterem Utd, 3:1 z Arsenalem na Highbury, 6:2 z Evertonem. Zdobyli komplet punktów w obu konfrontacjach z Leeds Utd i Middlesbrough, wywalczyli sobie awans do eliminacji Ligi Mistrzów, zajmując 4. miejsce w tabeli. Dla kibiców, którzy po ostatnich nieudanych latach mieli prawo do rozczarowania, ten sezon był znakomity. Alan Shearer, ulubieniec całego miasta, zdobył 23 bramki i w klasyfikacji strzelców ustąpił tylko Thierry Henry'emu z Arsenalu Londyn. Poza tym z dobrej strony zaprezentowały się nowe "Sroki": Laurent Robert, Andy O'Brien i Craig Bellamy. To wszystko pozwalało optymistycznie patrzeć w przyszłość kibicom, działaczom i samym piłkarzom. A przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia...
Nadszedł początek obecnego sezonu. Newcastle bezproblemowo pokonało eliminacje do Champions League (dwumecz z Żeljeznicarem Sarajewo 1:0 i 4:0). Jednak los nie był łaskawy dla podopiecznych Sir Bobby'ego - w pierszej fazie grupowej przyszło im rywalizować z Juventusem Turyn, Feyenoordem Rotterdam i Dynamem Kijów. Wszystkie te drużyny mają już spore doświadczenie międzynarodowe, a Newcastle nie...
Robson zaczął inwestować w młodych, dobrze zapowiadających się zawodników. Zakupił Titus'a Bramble'a (rocznik 1981), Hugo Vianę (1983) i Jeremine'a Jenas'a (1983). Ci perspektywiczni młodzieńcy mieli, pod wodzą prawie 70-letniego trenera, rozwinąć swoje talenty. I wykonali to z nawiązką...
Początek w Premirship nie był najlepszy. Co prawda "Sroki" rozgromiły w pierwszym meczu West Ham 4:0, ale potem przytrafiły się bezsensowne porażki z Leeds Utd i Manchesterem City. Później jednak nadeszła seria 11. wygranych na własnym stadionie z rzędu, przeplatana niepowodzeniami na wyjazdach. Newcastle oscylowało wciąż wokół 5. pozycji w tabeli.
A Liga Mistrzów? Seria porażek w pierwszej rundzie: najpierw 0:2 w Kijowie, potem 0:1 z Feyenoordem, a na koniec 0:2 z Juventusem. Zero bramek, zero punktów...Kompletny blamaż! Fachowcy spisali podopiecznych Robsona na straty. I nagle... prawdziwy cud!!! W rewanżach Newcastle nie dało szans nikomu! Juve wyjechało z Anglii pokonane 1:0, Dynamo musiało przełknąć gorycz porażki 2:1, a kibice Feyenoordu opłakiwali w Rotterdamie klęskę swoich pupili 2:3! Shearer i spółka zdobyli komplet punktów w rundzie rewanżowej i zdołali przejść do następnej fazy LM. Ojcem tego awansu został Craig Bellamy, który w ostatnim meczu z Feyenoordem zdobył zwycięską bramkę w... 92 minucie! To za sprawą tego gola "Sroki" znalazły się w drugiej fazie grupowej Champions League. Tam musiały stawić czoła znakomicie dysponowanej FC Barcelonie, zawsze groźnemu Interowi Mediolan i przeżywającemu trudne chwile Bayerowi Leverkusen. I znów zaczęło się fatalnie... 1:4 przed własną publicznością z Interem, porażka w Barcelonie 1:3. Dopiero dwa mecze przeciwko Bayerowi dały nadzieje na kontynuowanie przygody z europejską "śmietanką". 3:1 w Leverkusen i tyleż samo na St. James' Park (hat-trick Shearer'a). Potem arcyważne spotkanie z Interem... Znakomita forma Shearer'a pozwoliła wywieźć z Mediolanu remis 2:2 i zachować sznse na awans do ćwierćfinału. Niestety Barca okazała się zbyt trudnym rywalem. W ostatnim meczu Newcastle przegrało z Katalończykami 0:2 i tym samym pożegnało się z Ligą Mistrzów sezonu 2002/2003. Udział w tych rozgrywkach można jednak zaliczyć do udanych. Po pierwsze w znaczny sposób został wzmocniony budżet klubu, a po drugie młodzi zawodnicy zyskali potrzebne doświadczenie na arenie międzynarodowej.
Największą bolączką zespołu Robsona była słaba forma linii defensywnej. Na początku 2003 roku rozpoczęto aktywne poszukiwanie dobrego obrońcy. Prezes i trener wykazywali zainteresowanie m.in. Stam'em, De Boer'em, Gamarrą, Ayalą. W końcu udało się sprowadzić bardzo utalentowanego Johnathana Woodgate'a z Leeds Utd. Młody stoper szybko zaaklimatyzował się w Newcastle, jego postawa znacznie poprawiła grę obronną drużyny. W Premiership "Sroki" ustabilizowały swoją formę i usadowiy się na, premiowanej awansem do eliminacji LM, 3. pozycji w tabeli (za Arsenalem Londyn i Manchesterem Utd). Udało im się osiągnąć nawet 10 punktową przewagę nad czwartą Chelsea Londyn. Dobra postawa w meczach wyjazdowych (komplet punktów z Tottenhamem, Leeds Utd, Charltonem) i znakomite spotkanie z Blackburn Rovers (5:1). Kibice byli spokojni... I nagle zwrot w przeciwną stronę. Zaskakująco dobrze prezentujący się Everton wygrał z Newcastle 2:1. Potem "Toon Army" czekał mecz z "Czerwonymi Diabłami" z Old Trafford... I tutaj szok! Na własnym stadionie "Sroki" doznały bolesnej porażki 2:6! Kryzys trwa nadal. Następny mecz i kolejne rozczarowanie: wyjazd do Fulham i przegrana w końcówce 1:2. Trzecia wpadka z rzędu. Czyżby zadyszka? Przewaga nad Chelsea stopniała do jednego punktu! Kibice liczyli, że w meczu z Aston Villą ich ulubieńcy przebudzą się. Niestety znów nie udało się zdobyć trzech punktów, padł remis 1:1. Tymczasem Chelsea wygrała z Evertonem 4:1 i wyprzedziła w tabeli "Shearer'a i spółkę". Ostatni, jak dotąd, mecz ligowy Newcastle wygrało. Wymęczone zwycięstwo 1:0 ze słabiutkim Sunderlandem nie może jednak napawać optymizmem... Na domiar złego Alan Shearer doznał w tym meczu kontuzji.
Pozostaje nam, kibicom Newcastle, liczyć na to, że w dwóch ostatnich meczach sezonu (z Birmingham i West Bromwich) nasi ulubieńcy zdobędą komplet punktów i zapewnią sobie awans do Champions League! Czego sobie i wszystkim fanom "Toon Army" życzę!!! FORZA NEWCASTLE!!!
Opracował: Piotr "Stachu" Stachura