W Anglii istnieje możliwość zwiedzenia stadionu za opłatą w towarzystwie przewodnika, u nas taki biznes nie miałby chyba racji bytu :) .Więc jako, że było to parę ładnych lat temu nie pamiętam szczegółów, ale co utkwiło mi w pamięci to gablota z pucharami :) . Na pewno nie tak okazała jak Manchesteru czy Realu, ale to przecież moje NUFC. Drugą rzeczą, której nie da się zapomnieć była wizyta w szatni gospodarzy. Wszyscy turyści rozsiedli się na krzesełkach , na których w przerwach, przed spotkaniem i tuż po nim siedzą zawodnicy. Ku mojej ogromnej radości mężczyzna oprowadzający nas podszedł do mnie i powiedział: "dobry wybór chłopcze to miejsca Alana". Serce omal nie wyskoczyło mi z radości. Niby drobiazg, ale kto jest kibicem wie o czym mowie.
Takiego prezentu urodzinowego zawsze oczekiwałem!!! Z rodzicami umówiłem się, że na ferie 2002 roku pojadę, a właściwie polecę do Newcastle. Zazwyczaj odwiedzam moją rodzinę w lipcu, a wiadomo, że wtedy piłkarze dopiero zaczynają treningi i o żadnym meczu nie ma mowy. Tym razem nadarzyła się wyjątkowa okazja, mecz z Boltonem. Ciocia miesiąc wcześniej kupiła dwa bilety, ze mną poszedł na mecz jej bratanek. Jednak oprócz meczu na stadionie oglądałem z nim jeszcze mecz w pubie, typowym angielskim pubie :) . Kilka dni przed meczem z Boltonem. Może to zabrzmi śmiesznie, ale było to dla mnie naprawdę duże przeżycie... Pub wypchany po brzegi cudem było znalezienie wolnego miejsca- my dokonaliśmy tego cudu :) . I tak w każdym pubie, których w Newcastle jest dziesiątki. Atmosfera jak na stadionie, tyle, że było jeszcze piwo. Należy wspomnieć, że był to mecz o FA Cup. Niestety z kim, nie pamiętam. Liczy się jednak niesamowita atmosfera, ci ludzie potrafią wypić po 10 piw i bawić się naprawdę świetnie, nie awanturując się i nie demolując wszystkiego wokół, to właśnie TOON ARMY. Mówi się, że angielscy kibice to chuligani, ale ja tego nie doświadczyłem, a wręcz przeciwnie! Każdy ze mną rozmawiał, o polskiej piłce, o Polsce i o żadnej wrogości nie było mowy! Niestety nie wszyscy kibice są tacy :) . Kilka dni później byłem już w siódmym niebie. Mecz z Boltonem Przed spotkaniem poszliśmy, jak każdy szanujący się kibic, do pubu na jednego lub dwa painty - odpowiednik naszego pół litra, oczywiście złocistego napoju. Już po drodze było widać jak wielkie tłumy ludzi udają się na ten mecz. Dotarliśmy na stadion 15 minut przed spotkaniem , wygodnie usadowiliśmy się na miejscach i dopiero w tym momencie rozejrzałem się wokoło. To było niesamowite! 52 tys. Ludzi wszyscy śpiewają i świetnie się bawią. Przebieg meczu jest tu sprawą drugorzędną, chociaż muszę wspomnieć, że Alan strzelił dwie bramki Bolton tez dwie i już wydawało się ok. 80 minuty, że będzie remis. Wśród kibiców można było wyczuć niedosyt, ale wtedy niezawodny Bellamy pomknął lewym skrzydłem i umieścił piłkę w długim rogu. Takiego wrzasku jeszcze nigdy nie słyszałem! Coś niesamowitego... A po meczu?? Te 52 tys. ludzi musiało się jakoś wydostać ze stadionu. Przebycie drogi, którą normalnie pokonywałem w 10 minut zajęło nam 45, śpiewy, hektolitry piwa i ogólna radość... REWELACJA :) .
Ostatnią rzeczą, która w chwili obecnej przychodzi mi do głowy jest tegoroczna wizyta na treningu NUFC. Po moim przyjeździe okazało się, że drużyna ma już stałe centrum treningowe i tylko godziny treningów nie są znane, jako, że to centrum znajduje się 15 minut drogi od domu mojej cioci nie omieszkałem odwiedzić go... 5 razy :) z czego tylko raz widziałem trening.. Ale pozostałe również były kształcące. Zwłaszcza pierwszy... Miałem starcie z ochroniarzem :) . Wszedłem na teren centrum, brama była otwarta i pewnym krokiem zmierzam w stronę budynku a nagle widzę, że biegnie w moja stronę wielki pan w czarnym garniturze :) hyhy troszkę się przestraszyłem, a on krzyczał, że mam natychmiast wyjść za bramę! Powiedziałem, że mam tylko jedno pytanie, on na to, że mogę mieć, ale za bramą. Doszedłem do miejsca, które wskazał mi przemiły jegomość i próbowałem z niego wydobyć informacje kiedy drużyna trenuje.. Niestety stwierdził, że nie wolno mu udzielać takich informacji, ale mi poradził, żebym próbował i wskazał ścieżkę przy której był wysoki zielony płot. Widać to wyraźnie na zdjęciach z treningu.. Powiedział, że z tego właśnie miejsca kibice oglądają treningi, ale kiedy? Byłem niepocieszony, ale następnego dnia spotkałem starszą panią w pobliżu centrum. Okazała się fanką NUFC, w torebce miała zeszyt z autografami, trzy długopisy i malutką lornetkę, a na szyi dwa aparaty. Powiedziała, że przychodzi tu codziennie i wie mniej więcej kiedy drużyna trenuje. Podzieliła się ze mną tą tajemnicą. Następnego dnia, miałem już szczęście, a jego efekty można oglądać na zdjęciach z treningu :) . Niestety o żadnych autografach nie było mowy. A to ze względu na bezpieczeństwo piłkarzy, niby rozumiem, ale z drugiej strony, tak chciałem autograf Alana!!! Cóż może następnym razem!!!
Link do galerii zdjęć z treningu