Nastepny mecz

Rywal Newcastle

Newcastle United

Sheffield United -:-
 
27.04.2024
St. James' Park, Newcastle

Ostatni mecz

Rywal NUFC Crystal Palace FC

Newcastle United

2-0
 
24.04.2024
Selhurst Park, Londyn

Tabela Championship

LpDrużynaMeczePunkty
1.Arsenal FC 3477
2.Manchester City 3376
3.Liverpool FC 3474
4.Aston Villa 3466
5.Tottenham Hotspur 3260
6.Manchester United 3353

NUFC.PL zmienia się dzięki Wam!
Zapraszamy do korzystania z nowego systemu komentarzy, o wiele więcej zmian jest coraz bliżej.

NUFC - dolacz do nas

NUFC.PL tworzą kibice dla kibiców. Przyłącz się do nas i pomóż sprawiać, że strona staje się dla Was lepsza!
Kontakt przez dział Współpraca lub wiadomość na Facebooku.

Newcastle United Terminarz Newcastle - Man Utd

23.02.2008, St. James' Park, Newcastle
26 kolejka rozgrywek

Newcastle United Manchester United

Newcastle 1-5(0-2) Man Utd
Faye 79' - Rooney 25',80', Ronaldo 45',56', Saha 90'

4 Strzały celne 8
7 Strzały niecelne 6
0 Strzały zablokowane 3
7 Rzuty rożne 4
13 Faule 13
2 Spalone 2
4 Żółte kartki 0
0 Czerwone kartki 0
Widzów: 52291
Sędzia: Chris Foy

46' Out Shay Given Edwin van der Sar 
  Habib Beye Rio Ferdinand 
  Steven Taylor Wes Brown 
64' Out Joey Barton   Nemanja Vidic 74' Out
84' Out James Milner Patrice Evra46' Out
  Nicky Butt Żółta kartka Michael Carrick   
  Damien Duff Darren Fletcher 
  Abdoulaye Faye Żółta kartka   Wayne Rooney 
  Charles N'Zogbia Żółta kartka Carlos Tevez   
  Alan Smith Cristiano Ronaldo67' Out
  Michael Owen Żółta kartka Luis Nani

46' In Steve Harper Paul Scholes 74' In
64' In Andrew Carroll John O'Shea 46' In
84' In Geremi Louis Saha67' In
  Claudio Cacapa Tomasz Kuszczak  
  Shola Ameobi Oliveira Anderson  

Komentarz meczowy:
Nikt przy zdrowych zmysłach cudów nie oczekiwał, ale także nikt zapewne nie spodziewał się, że Newcastle padnie przed Manchesterem w tak upokarzającym stylu. Wczorajszy mecz tych dwóch drużyn na St James’Park miał być rewanżem za niedawną sromotną porażkę, gdy tymczasem okazał się prawie wiernym jej odbiciem. W składzie Newcastle Kevin Keegan dokonał kilku zmian. Po pierwsze do bramki wrócił Shay Given, a na obronie zagrał powracający do drużyny po Pucharze Narodów Afryki Abdoulaye Faye. Nie mogliśmy zobaczyć na boisku Obafemi Martinsa z powodu kontuzji kostki, odniesionej na afrykańskiej ziemi, toteż niestety – jak się później miało okazać – partnerem Michaela Owena w ataku został Alan Smith, który przed dawnymi kolegami z Manchesteru popisał się nową „odblaskową” fryzurą. Do gry powrócił także Charles N’Zogbia, pauzujący ostatnio za żółte kartki, i zajął miejsce… na lewej obronie. Ci ludzie, desygnowani przez Keegana, mieli zmyć hańbę, jaka stała się udziałem Newcastle na Old Trafford, mieli walczyć na zawstydzenie kibiców rywala, który pofatygowali się na północny-wschód. Niestety tylko mieli. Zaczęło się nawet dobrze dla „Srok” i już po pięciu minutach przed szansą stanął Michael Owen. Dobrze podał mu z lewej strony Zoggy, lecz napastnik reprezentacji Anglii nie zdołał czysto trafić w piłkę i nie zdobył swojej trzeciej bramki w trzecim kolejnym meczu. Newcastle nie zwalniało tempa i nie rezygnowało z ataków. W 12 minucie panikę w polu karnym Manchesteru wywołało dośrodkowanie Jamesa Milnera. Żaden obrońca „Czerwonych diabłów” nie zdołał wybić piłki, lecz nie padła ona także łupem żadnego piłkarza Newcastle. Przez pierwsze 20 minut piłkarze Manchesteru nie zdołali sobie stworzyć żadnej groźnej sytuacji. Potem jednak karta zaczęła się odwracać. Już w 22 minucie pozycję do oddania strzału wypracował sobie Cristiano Ronaldo, lecz jeszcze wtedy jego uderzenie poleciało w trybuny. 2 minuty później piłkarze Newcastle domagali się rzutu karnego za faul Rio Ferdinanda na Michaelu Owenie. Sędzia, pan Chris Roy, uznał jednak, że przewinienia nie było i nakazał grać dalej. „Sroki” jeszcze nie doszły do siebie po krzywdzącej, ich zdaniem, decyzji arbitra, a tu Cristiano Ronaldo wymienił pozycje z Nanim, pociągnął po lewej flance, nie dał się powstrzymać obrońcom Newcastle i wreszcie świetnie dośrodkował piłkę w pole karne. Tutaj znalazł się zupełnie niepilnowany Wayne Rooney i z najbliższej odległości pokonał Shay’a Givena. Na tablicy wyników 0-1! Newcastle zareagowało na bramkę bardzo agresywnie zarówno w kategoriach sportowych, jak i pozasportowych. Z tych drugich warto wymienić żółte kartki, jakie w krótkim czasie zarobili: Zoggy, Faye i Owen. Jeśli chodzi o wyczyny sportowe, „Srokom” udało się wywalczyć kilka kornerów, a po pół godzinie gry strzał Milnera nieznacznie minął bramkę strzeżoną przez Van der Sara. Przejęcie inicjatywy uśpiło czujność Newcastle i pozwoliło zapomnieć, jak groźnym rywalem jest Manchester. „Sroki” zostały za to surowo skarcone pod sam koniec pierwszej odsłony meczu, gdy Geordie Michael Carrick posłał prostopadłą piłkę między obrońców do Cristiano Ronaldo, ten pobiegł z nią w stronę bramki Givena i znakomicie posłał do siatki obok interweniującego golkipera Toon (patrz: zdjęcie). Bramka do szatni na 0-2 z pewnością nie dodała ducha piłkarzom Newcastle, zważywszy, że oni sami pewnie zdawali sobie sprawę, że drugie połowy nie są, delikatnie mówiąc, ich domeną. I nie były.

W przerwie Keegan został zmuszony do ściągnięcia Givena, któremu odnowiła się kontuzja pachwiny i wprowadzenia Harpera. Miało się później potwierdzić, że nie był to zły krok, bo Harper po raz kolejny pokazał się z wyśmienitej strony, w niczym nie ustępując pierwszemu bramkarzowi „Srok”. W 51 minucie Damien Duff wpadł w pole karne i zdołał sobie znaleźć miejsce do oddania strzału. Pech chciał, że trafił prosto w Van der Sara, który nogami wybił futbolówkę. 6 minut później Manchester wyprowadził kolejny piorunujący cios. Darren Fletcher podał do Ronaldo, ten z dziecinną łatwością ograł Taylora, który chyba na sam widok Portugalczyka padł na ziemię, następnie zaś popędził na bramkę, ograł Harpera i bezlitośnie umieścił piłkę w siatce. Prawda, że proste? W 62 minucie „Srokom” udało się zmusić Van der Sara do interwencji. Strzelał znowu Duff, ale uderzenie nie było mocne i bez problemu wyłapał je Holender. Iskra nadziei zapaliła się na 12 minut przed końcem. Rzut rożny wywalczył Andy Carroll, wprowadzony na boisko kilkanaście minut wcześniej w miejsce słabego Bartona. Dośrodkowywał Milner, w polu karnym Manchesteru wywiązała się przepychanka w której najlepiej odnalazł się Faye i z całej siły kopnął piłkę do bramki Van der Sara, może w ten sposób wyładowując swoją złość, czym nie dał Holendrowi żadnych szans. 1-3 od 78 minuty, piłkarze Newcastle śpieszą się, aby jak najszybciej wznowić grę i zaoszczędzić na bezcennym czasie. Nie wiedzą jeszcze, że śpieszą się, by doznać kolejnego wstrząsu. Iskierka nadziei zostaje bowiem bezwzględnie zgaszona już dwie minut później. Najpierw Harper w sposób kapitalny obronił uderzenie głową Scholesa, posyłając piłkę na rzut rożny. Dośrodkowanie z kornera wybił Alan Smith, lecz „podał” piłkę idealnie pod nogi Rooney’a, stojącego przed polem karnym. Ten przymierzył i oddał świetny strzał, który odnalazł drogę do siatki tuż obok słupka bramki Harpera. 1-4 i koniec nadziei. Chwilę później Smith chciał się zrehabilitować za tę osobliwą „asystę” przy drugim golu Rooney’a i oddał niespodziewany, zaskakujący strzał na bramkę Manchesteru. Van der Sara jednak nie zaskoczył. Holender efektownie wybił piłkę, zmierzającą tuż pod poprzeczkę. Niejako w odpowiedzi składną akcję przeprowadzili rywale, a zakończył ją strzał wprowadzonego w 67 minucie Louisa Sahy. Harper wyciągnął się jednak jak struna i w sposób tylko sobie znany zażegnał niebezpieczeństwo. Co udało się w 85 minucie, nie udało się w doliczonym czasie gry. Po koronkowej akcji Saha na spółkę z Rooney’em „rozklepał” totalnie obronę Newcastle, a następnie uderzył z bliskiej odległości na bramkę Harpera, nie dając mu najmniejszych szans. 1-5 dla Manchesteru. Kibice, którzy nie wyszli po wcześniejszych bramkach, zaczynają opuszczać St James’Park, a sędzia, po przedłużeniu meczu o doliczone trzy minuty, kończy widowisko.

Był to teatr jednego aktora, tym aktorem, w formie zbiorowej, był Manchester United. Piłkarze Newcastle poniekąd robili za statystów, którym płacą za samą obecność za planie, a nie za jakość swoich poczynań. Do zaaplikowanych „Srokom” 6 bramek, „Czerwone diabły”, mogą teraz doliczyć sobie kolejne pięć, co daje w dwumeczu imponującą sumę 11 goli. Żałośnie i ubogo wygląda na tym tle jedna bramka Newcastle. Bardziej boli jednak, że ostatnio „Sroki” są gromione z podziwu godną regularnością, a dystans dzielący je od miejsc zagrożonych relegacją, wprawdzie powoli, ale jednak ulega zmniejszaniu. To, co widać na boisku jest już właściwie przysłowiową „nędzą galicyjską”. Albo Keegan znajdzie szybko jakiś sposób na wybrnięcie z kryzysu, albo te 40 punktów, o których nasz trener mówi jako o „granicy bezpieczeństwa”, pozostanie tylko w sferze marzeń. Następny test – już 1 marca. Do Tyneside przyjedzie drużyna Blackburn i jeśli Newcastle nie zapunktuje, najlepiej w maksymalnym wymiarze, to o punkty może być ciężko w kolejnych dwóch wyjazdowych meczach. A wtedy sytuacja stanie się już dramatyczna.

[ Wróć ]