04.11.2012, Anfield, Liverpool
10 kolejka rozgrywek
Liverpool 1-1(0-1) Newcastle
L Suarez 67 - Y Cabaye 43
6 | Strzały celne | 3 |
8 | Strzały niecelne | 8 |
9 | Strzały zablokowane | 0 |
14 | Rzuty rożne | 3 |
11 | Faule | 14 |
1 | Spalone | 1 |
0 | Żółte kartki | 1 |
0 | Czerwone kartki | 1 |
Widzów: 44803 | ||
Sędzia: Anthony Taylor |
Brad Jones | Tim Krul | ||||
José Enrique | 84' Fabricio Coloccini | ||||
Daniel Agger | Davide Santon | ||||
Martin Skrtel | Vurnon Anita | ||||
Andre Wisdom | Steven Taylor | ||||
Steven Gerrard | Yohan Cabaye | 68' | |||
Joe Allen | Hatem Ben Arfa | ||||
66' | Suso | James Perch | 27' | ||
Raheem Sterling | Papiss Demba Cisse | ||||
74' | Nuri Sahin | Jonás Gutiérrez | |||
Luis Suárez | Demba Ba | 50' |
66' | Jonjo Shelvey | Shane Ferguson | 68' | ||
74' | Stewart Downing | Danny Simpson | 27' | ||
Peter Gulacsi | Sammy Ameobi | 50' | |||
Sebastián Coates | Steve Harper | ||||
Jamie Carragher | Michael Williamson | ||||
Jordan Henderson | Gabriel Obertan | ||||
Oussama Assaidi | Shola Ameobi |
Komentarz meczowy:
Newcastle w wielkich mękach zdołało urwać punkty Liverpoolowi. Wynik osiągnięty na tak trudnym terenie jak Anfield może cieszyć, jednak styl Srok w kolejnym już meczu nie może napawać optymizmem na przyszłość.
Pierwsza połowa spotkania, choć toczona w szybkim tempie, nie obfitowała w zbyt wiele sytuacji podbramkowych. Od początku przeważał Liverpool, jednak indywidualne akcje Luisa Suareza, Raheema Sterlinga czy Suso rozbijały się na dobrze ustawionych defensorach Newcastle. Obrona The Magpies zaspała tylko raz, kiedy w 21. minucie Suarez bezkarnie wbiegł w pole karne i uderzył na bramkę Tima Krula, lecz Holender zastopował gwiazdora The Reds.
Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, geniuszem błysnął Hatem Ben Arfa. Francuz przeprowadził efektowny rajd prawym skrzydłem, ściął do linii końcowej i dośrodkował na długi słupek. Tam czyhał Yohan Cabaye, który przyjął sobie piłkę i huknął pod poprzeczkę bramki The Reds! Klasyczna bramka do szatni!
W drugiej połowie działo się już o wiele więcej, głównie za sprawą gospodarzy, którzy z wielką determinacją rzucili się do odrabiania strat. Zadanie Liverpoolowi ułatwiła także kontuzja Demby Ba, który już na początku drugiej odsłony musiał opuścić murawę.
W 58. minucie Suarez przymierzył sprzed pola karnego, lecz Krul wyciągnął się jak długi i sparował strzał. 120 sekund później Urugwajczyk wypatrzył w polu karnym Nuriego Sahina, lecz piłka uderzona przez pomocnika madryckiego Realu otarła się o Stevena Taylora i minęła słupek świątyni Krula.
W 67. minucie The Reds w końcu znaleźli drogę do siatki. Niecelne podanie Jonasa przejął Jose Enrique i długim podaniem natychmiast uruchomił Suareza. Ulubieniec The Kop ustawił się lepiej niż Fabricio Coloccini, spokojnie przyjął piłkę, wyprzedził Argentyńczyka, minął Krula i skierował piłkę do pustej bramki. Ten gol był absolutnym technicznym majstersztykiem.
Gospodarze nie zamierzali na tym poprzestać, tym bardziej, że Alan Pardew zdecydował się… osłabić własną drużynę. Boss Newcastle ściągnął najlepszego na boisku w szeregach gości Cabaye’a i wpuścił za niego Shane’a Fergusona, ustawiając go… w środku pola! Pomijając fakt, czym była spowodowana zmiana Francuza, dobór zmiennika i wyznaczenie Fergusonowi takiej, a nie innej pozycji, było poważnym nieporozumieniem…
Trzy minuty po wyrównaniu Liverpool mógł wyjść na prowadzenie. Suarez ośmieszył Colocciniego i wystawił piłkę jak na tacy Jonjo Shelveyowi, lecz Anglik tylko pchnął piłkę dużym palcem, dzięki czemu Krul zdążył ją złapać.
Newcastle broniło się dość rozpaczliwie, a jedyną jaśniejszą postacią w ofensywie Srok był dość niespodziewanie zmiennik Demby Ba, Sammy Ameobi. W 79. minucie młodzian wyprowadził szybką kontrę, popisując się doskonałym podaniem z głębi pola do Ben Arfy. Skrzydłowy The Magpies ściął do środka i uderzył mocno, lecz wprost w środek bramki, czym ułatwił interwencję Bradowi Jonesowi. Kilka minut później Sammy przejął piłkę w środku pola, po czym przymierzył tuż przy słupku, lecz australijski bramkarz spisał się bez zarzutu.
W końcówce z boiska wyleciał Coloccini. Argentyńczyk – w tym meczu niemiłosiernie ośmieszany przez Suareza – zaatakował ostro swojego prześladowcę przy bocznej linii. Anthony Taylor wyrzucił Colo, a The Reds zaatakowali jeszcze mocniej.
W ostatnich minutach starcia na Anfield Jonjo Shelvey miał aż trzy okazje na zdobycie rozstrzygającego gola. Tim Krul dwukrotnie łapał strzały Anglika w „koszyczek”, a raz piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Ciężko wywalczony punkt musi cieszyć, lecz w drugiej połowie Newcastle dłuższymi momentami zupełnie nie istniało. Pardew musi jak najszybciej zdiagnozować problem, gdyż w tym sezonie w grze jego ekipy wciąż nie widać progresu.